Jako, że pisałam ostatnio o maszynie ...
jest oto maszyna :)
Może najnowsza nie jest, ale na pewno jest lepsza od mojej poprzedniej, która nie ukrywajmy chodziła już jak stary traktor, a przy każdym przeszyciu bałam się, że strzeli we mnie jakąś zębatką czy śrubką.
Ku memu zdziwieniu nic takiego miejsca nie miało. ;)
Maszyna trafiła do mnie w opłakanym stanie.
Biedulka nie miała kabla, stała w kurzu i z zaplątaną nicią w bębenku, drgnąć nie mogła.
Nałapała much i innych stworzeń pokryta już od dawna nielekką warstewką pajęczyny.
Została jednak skrupulatnie, powolutku ożywiona, za co jestem wszystkim dobrym duszom niezmiernie wdzięczna.
W szczególności jednej, bardzo pomocnej osobie o dwóch złotych dłoniach chętnych do napraw i mozolnych regulacji, z nieokreśloną wiedzą techniczną ;*
Maszyna chodzi jak złoto, o nowej pomarzyć nawet nie mogę, więc jestem losowi wdzięczna iż przyplątał ten cud techniki polskiej pod moją opiekę.
Testy na minky zdała rewelacyjnie, więc oczekujcie nowych postów :)
A już za niedługo świąteczne podusie i może inne cosie .
Dziś na koniec krótki apel.
Kochani jeżeli macie gdzieś :
na strychach/ piwnicach/po szafach (czy ktokolwiek widział ktokolwiek wie)
nieużywane maszyny ...nie skreślajcie ich i błaaaaaagam nie wywalajcie. :)
Czasem niewiele potrzeba, by dać ludziom szczęście, wystarczy drobny gest, to co dla jednych jest gratem, dla innych może być cudem.